Anna siedziała na korytarzu przyglądając się chłopcom,
którzy ganiali się po korytarzu. Był to duży hol szkoły podstawowej w małym
miasteczku. Interesował ją przede wszystkim jeden klasowy przystojniacha.
Wyznacznik kanonu piękna dla wszystkich dziewczynek z klasy II A. Miał pociągłą
twarz, był średniego wzrostu. Fryzurę miał identyczną, jak pozostałych kolegów.
Taka moda – włosy obcinane od rondelka. Niby przeciętny, a coś miał takiego w
sobie, że Anna marzyła, aby się z nim kolegować. Była jednak zbyt cicha, zbyt
brzydka i nie mieszkała w miasteczku, by móc chodzić na trzepak po lekcjach.
Przyjaźniła się z Kaśką, która również była zakochana w Przemku, bo tak
przywódca klasowy miał na imię. Ach! Ile to razy Anna jej zazdrościła Kaśce, że
Przemek na nią spojrzał, zagadał do niej… W końcu małolaci stwierdzili, że będę
parą. Ha! Parą w wieku 10 lat! Jakie to „poważne”, ale z uczuć w żadnym wieku
nie ma co żartować. Anna patrzyła na nich, jak chodzili za rękę. Była szalenie
zakochana, jak na ten wiek. Jej mądrość, zaś wydawała się wykraczać poza
zachowanie jej rówieśników. Uważała, że jeśli ona kocha Przemka, a on kocha
Kaśkę, to powinna pragnąć jego szczęścia. Często płakała, a po chwili
wyobrażała sobie, że trzymają się za ręce chodząc po niezmierzonych hektarach
łąk pełnych kwiatów. Przemek zrywa dla niej kwiaty i mówi, jaka ona piękna. Ta
fascynacja trwała od zerówki, kiedy to pierwszy raz spotkała Przemka. Mijały
lata, a mała Ania była wciąż wpatrzona w jednego chłopaka. Żyła marzeniami.
Miała nadzieję, że wszystko się kiedyś zmieni. Gdy będzie miała lat 18, będzie
już miała swojego ukochanego, może nie Przemka, ale chłopaka, który będzie dla
niej przyjacielem, wsparciem i co chwilę będzie ją zapewniał, iż dla niego jest
najpiękniejsza na świecie.